16 czerwca 2012r. Bornholm, Nexo. Około godziny 9” wpływamy do portu. Rejs z Polski trwa 14 godzin. Mamy dobry wiatr i prędkość w granicach 5-7 węzłów. Obywa się bez nieprzyjemnych przygód… No, może poza dwoma drobnymi incydentami. Jeszcze przed wyjściem na pełne morze na wysokości mostu w Dziwnowie zagadani zbaczamy nieco z kursu przecierając sterem…
film zróbcie : )
film kręcił się cały czas, tylko tematyka trochę inna. Szkoda, Jacek dostałby Pulitzera ;)))
domyślam się : ))))))
eno, slowo daje, adrenalina mi skoczyla w polowie czytania, napiecie w tekscie wzrasta. Przygoda fajna i dobrze sie dobrze skonczyla ;)
Ty nietylko foty robisz super, ale i talent literacki widze masz!
Niezla historia, Hitchcock by sie nie powstydzil!
No i na koniec dobrze ze wszyscy cali!
Pozdrawiam
[…] reportażu bez jakichkolwiek elementów typowej sesji ślubnej. Byłem jeszcze wtedy przed Bornholmską Przygodą, a że uwielbiam świadomych klientów i nietypowe reportaże, zgodziłem się bez […]
Dobrze że się wszystko ładnie skończyło. Ja tak z ciekawości… Przycisk distres na radiu tez nie pomógł? I czy była radiopława EPIRB? Bo zadziwiające jest, że mayday kilka km od brzegu Bornholmu nikt nie wychwycił.
Podważa to moją wiarę w bezpieczeństwo na morzu… którą załapałem na kursach. Wiem że lepiej „nie tonąć” ale podobno te wszystkie środki działają tak, że trzeba je odebrać „po drugiej stronie” :/
O ile pamiętam, Distres nie włączaliśmy. W międzyczasie udało się nawiązać połączenie telefoniczne z Tomkiem… EPIRB… – zabij mnie, nie powiem Ci. Byliśmy pod opieką dwóch doświadczonych żeglarzy. Zapytam przy okazji ;)