Birma | prolog

Właściwie po co tam lecisz? -zapytał znajomy. Na zmywak- odpowiedziałem :)
A zupełnie serio- wciąż nie mogę uwierzyć, że to prawie już, że za kilka dni… Po trosze uzmysławia mi to wiza, która chwilę temu trafiła do moich i Gienasa rąk. Przypomina także piętrzący się stos rzeczy przygotowanych do spakowania, pokreślone kartki, skany map (dzięki Agnieszka, Bartek, Marcin :) I coraz krótsze noce ;)
„Podróż życia” – brzmi banalnie, prawda? Ale chyba tak o niej myślę. Bynajmniej nie ze względu na odległość jaką przyjdzie nam pokonać, krajobrazy, czas pobytu, czy tez sposób podróżowania daleki od określenia mianem komfortowy.
Gdy decydowałem się na tę podróż, znałem Birmę jedynie z opowieści i zdjęć Zabory. „Powrót do przeszłości” – tylko takie skojarzenie nasuwało się na myśl. Klamka zapadła.
Dzisiaj w przededniu wyjazdu Lonely Planet publikuje listę must see; o Birmie pisze onet, trąbi pytanie na śniadanie, kwitnący wiśniowie magazynują SDeki do swoich małych aparacików… Myanmar otwiera się na świat. I tak oto za moment mnisi będą dzierżyć smartfony w rękach, na chatach zamajaczą szkaradne jednookie talerze, a guesthousy zaoferują internet w technologii LTE…
To chyba ostatni dzwonek by zobaczyć Birmę pozostającą skansenem Azji. I rzeczona podróż życia, bo najpewniej nigdy w życiu takiego świata już nie doświadczę.
Przed nami blisko miesiąc w podróży, z pierwszym tylko zarezerwowanym hostelem i plecakiem pełnym znaków zapytania.
Trzymajcie kciuki.
Do zobaczenia!

Visualtraveling – Myanmar from Patrik Wallner on Vimeo.

Comment

Your email is never published or shared. Required fields are marked *