Pierwszy w blogowym dorobku post traktujący o małym tylko fragmencie weselnej biby. Ale czy oważ nie zasługuje na oddzielny wpis? Wszak ślub Moniki i Skiery to najbardziej rock’and’rollowa impreza jaką miałem przyjemność fotografować. A że dźwięki miłe memu sercu… ;) Mam nadzieję, że Monika nie obrazi się z powodu mnogości jazgoczących gitar, drących pychole facetów…
Szczerze mówiąc spodziewałam się bardziej pozytywnego portretu ;)